BRONISLAW SUCHY poezje

POEZJA BRONI, SAWA

Głód rąk do drewna mego

Z pod dłuta

Dobry Pasterzu
w pniu stojący jeszcze
co wyrósł w słońcu
i rzęsistym deszczu

co sypiał w śniegu
budzony dzwonkami
teraz w mych dłoniach
jeszcze śnisz
w mych dłoniach
zbudź się
w nowe życie
Pan dzisiaj - w Tobie
stojący w błękicie

stopy, łzy, ręce
i twarz pełna troski
biały baranek
z groźby wilczych ostów.

1985








Italiański wiatr

Zbliżam się do mistrza Wita
i brata jego Macieja
- synowie wolnych kantonów
obywatele miast.

Zbliżam się i klękam
przed Szatą Madonny
- to italiański wiatr.

Zbliżam się do Ciebie Mistrzu
- jakżeż czułe twe dłonie
wśród ludzi, aniołów i świętych,
- krakowski trakt perli wędrowcom czoło
do miasta, w którym się stało
na wieczna tej Ziemi Pamiątkę
Dzieło Twe Święte.

Cieślin 1980









Głód rąk

Modlę się o świeżość
tą jasność widzenia
głód rąk
do drewna mego złocistego
co lekkim się staje
w zapale tworzenia

Prysł ranek
jest wieczór
kierdele owieczek dzwonią
pastuszkowie klękają

Znów ranek , dzień krótki
i wieczór gwiazdę zapala
Maryja uśmiechnięta
Józef przy kosturze
Dzieciątko w sianku
z daleka wędrują
nieznani jeszcze
Królowie.









Moje Szachy

niechaj odpoczną już dłonie
od noża i białych strużyn
zmęczonym wojom szachowym
dam sen choć jeszcze surowi

jutro pojutrze może
otworzą oczy zadziorne
powstanie uparta walka
o pole i o urodę.

*
Królu - mój chłopcze na tronie
Królewno w złotej koronie
wśród koni gońców i wierzy
wśród zwykłych szarych żołnierzy
wśród pól bitewnej wrzawy
przyjm klęskę
lub wieniec sławy.









Lichtarz

Nad borami, morenami,
płyną chmury,
błyskawice, grzmot
wyjrzał z kuźni wiejskiej
kowal - Jonac stary
dzierżąc w ręku
swój potężny ciężki młot

Burza wokół
- niebo, ziemia kipi
w kuźni chłopcy
dmą w skórzany wielki miech
rozpalają do białości
kawał stali
będą kuli lichtarz
na dwanaście świec

Taki lichtarz
- to jest wielka sprawa
wielka radość,
wielka piękna rzecz
w burzy kuty,
będzie blask potężny jej posiadał
serca w burzy rozpromienią
i uskrzydlą martwy kawał stali.











Aby słowem zakwitnąć
zbliżam się i dystansuję
wchodzę do ogrodu
i go omijam
modlę się w środku zimy
o wiosnę w sercu
zmarzniętym ptakom
sypię jałmużnę
kwitnących sadów
z drżeniem oczekuję
pąki moich obrazów
pod powiekami noszę.











Pomorskie drzewa

Lipa - przyjaciel serca i duszy
Brzoza - wygnanka lasów
Sosna - tęsknota wzgórz piaszczystych
Jesion - radość stolarzy i kołodzieji.

1984










Posłaniec

Dał Bóg nowe skrzydła
słońcu na wiosnę
a ziemi nowy oddech...
...i pysznią się ku sobie
oblubieńcy maja

Pośród mgieł
w oczach poranka
wyszedł na pola siewca
boży posłaniec - człowiek
wypędzony z raju
o raju układa wciąż pieśni
choć żyje w pocie czoła
a droga pełna cierni

1994.











Gość

Szczęść Boże Ci
Bolechu synu Jana
na twoim poletku - płachetku
z chabetą starą i mądrą
pamiętającą dni zaorane
i lata.

dziś bronowanie
dnia wczorajszego wypadło
a tu szczekanie psa
gościa Ci zapowiada
więc nie poganiaj swej rudo gniadej
choć wieczór dojrzewa
w chłodnym pożarze
- gość twój poczeka
pod gruszą siądzie
na pole twe spojrzy
dzisiaj jałowe, jutro ciężarne

więc niech dogorywa ten wieczór
i obraz twój konia - człowieka
pochylonego w trudzie
i obraz gościa w chłodzie wieczoru.












Chłopska poezja

Chłopska poezja
koń w zaprzęgu pługa
nie tak skrzydlaty
jak słoneczny Pegaz
za to prawdziwy
potem na ugorze
wodą w strumieniu
gasi nieba żar.

Kiedy pragnienie
słońca blask rozpala
w zamęt dnia wiedzie
aż po biały słup
nagrodą boską
lada cień się staje

Chłopska poezja
koń w nocnym pastwisku
tańczący wolność
uskrzydlony teraz
dudniący ziemię
i wodzący koła
wokół swych pieśni
aż do blasku dnia.

1994











Jejsiyń u Ignaca

Snątko w tym roku łorze
Ignac na ługłorze
mówi że kónia szkoda
i dziyń taci krótci
bo to już jejsiyń przejcie

Dziyń taci krótci
ludzie chore dóma
szaruga z boru idzie
i co dziyń dali
w to pojle siy wpychoł.












To gałęzie wiążące
w pniu słoje drzewa
są po to
by serce jego nie pękło

Tak myślał rzeźbiarz
stanąwszy do dzieła
ostrożnie wchodząc do wnętrza.



*
*
*