Z pod dłuta
Dobry Pasterzu
w pniu stojący jeszcze
co wyrósł w słońcu
i rzęsistym deszczu
co sypiał w śniegu
budzony dzwonkami
teraz w mych dłoniach
jeszcze śnisz
w mych dłoniach
zbudź się
w nowe życie
Pan dzisiaj - w Tobie
stojący w błękicie
stopy, łzy, ręce
i twarz pełna troski
biały baranek
z groźby wilczych ostów.
1985
Italiański wiatr
Zbliżam się do mistrza Wita
i brata jego Macieja
- synowie wolnych kantonów
obywatele miast.
Zbliżam się i klękam
przed Szatą Madonny
- to italiański wiatr.
Zbliżam się do Ciebie Mistrzu
- jakżeż czułe twe dłonie
wśród ludzi, aniołów i świętych,
- krakowski trakt perli wędrowcom czoło
do miasta, w którym się stało
na wieczna tej Ziemi Pamiątkę
Dzieło Twe Święte.
Cieślin 1980
Głód rąk
Modlę się o świeżość
tą jasność widzenia
głód rąk
do drewna mego złocistego
co lekkim się staje
w zapale tworzenia
Prysł ranek
jest wieczór
kierdele owieczek dzwonią
pastuszkowie klękają
Znów ranek , dzień krótki
i wieczór gwiazdę zapala
Maryja uśmiechnięta
Józef przy kosturze
Dzieciątko w sianku
z daleka wędrują
nieznani jeszcze
Królowie.
Moje Szachy
niechaj odpoczną już dłonie
od noża i białych strużyn
zmęczonym wojom szachowym
dam sen choć jeszcze surowi
jutro pojutrze może
otworzą oczy zadziorne
powstanie uparta walka
o pole i o urodę.
*
Królu - mój chłopcze na tronie
Królewno w złotej koronie
wśród koni gońców i wierzy
wśród zwykłych szarych żołnierzy
wśród pól bitewnej wrzawy
przyjm klęskę
lub wieniec sławy.
Lichtarz
Nad borami, morenami,
płyną chmury,
błyskawice, grzmot
wyjrzał z kuźni wiejskiej
kowal - Jonac stary
dzierżąc w ręku
swój potężny ciężki młot
Burza wokół
- niebo, ziemia kipi
w kuźni chłopcy
dmą w skórzany wielki miech
rozpalają do białości
kawał stali
będą kuli lichtarz
na dwanaście świec
Taki lichtarz
- to jest wielka sprawa
wielka radość,
wielka piękna rzecz
w burzy kuty,
będzie blask potężny jej posiadał
serca w burzy rozpromienią
i uskrzydlą martwy kawał stali.
Aby słowem zakwitnąć
zbliżam się i dystansuję
wchodzę do ogrodu
i go omijam
modlę się w środku zimy
o wiosnę w sercu
zmarzniętym ptakom
sypię jałmużnę
kwitnących sadów
z drżeniem oczekuję
pąki moich obrazów
pod powiekami noszę.
Pomorskie drzewa
Lipa - przyjaciel serca i duszy
Brzoza - wygnanka lasów
Sosna - tęsknota wzgórz piaszczystych
Jesion - radość stolarzy i kołodzieji.
1984
Posłaniec
Dał Bóg nowe skrzydła
słońcu na wiosnę
a ziemi nowy oddech...
...i pysznią się ku sobie
oblubieńcy maja
Pośród mgieł
w oczach poranka
wyszedł na pola siewca
boży posłaniec - człowiek
wypędzony z raju
o raju układa wciąż pieśni
choć żyje w pocie czoła
a droga pełna cierni
1994.
Gość
Szczęść Boże Ci
Bolechu synu Jana
na twoim poletku - płachetku
z chabetą starą i mądrą
pamiętającą dni zaorane
i lata.
dziś bronowanie
dnia wczorajszego wypadło
a tu szczekanie psa
gościa Ci zapowiada
więc nie poganiaj swej rudo gniadej
choć wieczór dojrzewa
w chłodnym pożarze
- gość twój poczeka
pod gruszą siądzie
na pole twe spojrzy
dzisiaj jałowe, jutro ciężarne
więc niech dogorywa ten wieczór
i obraz twój konia - człowieka
pochylonego w trudzie
i obraz gościa w chłodzie wieczoru.
Chłopska poezja
Chłopska poezja
koń w zaprzęgu pługa
nie tak skrzydlaty
jak słoneczny Pegaz
za to prawdziwy
potem na ugorze
wodą w strumieniu
gasi nieba żar.
Kiedy pragnienie
słońca blask rozpala
w zamęt dnia wiedzie
aż po biały słup
nagrodą boską
lada cień się staje
Chłopska poezja
koń w nocnym pastwisku
tańczący wolność
uskrzydlony teraz
dudniący ziemię
i wodzący koła
wokół swych pieśni
aż do blasku dnia.
1994
Jejsiyń u Ignaca
Snątko w tym roku łorze
Ignac na ługłorze
mówi że kónia szkoda
i dziyń taci krótci
bo to już jejsiyń przejcie
Dziyń taci krótci
ludzie chore dóma
szaruga z boru idzie
i co dziyń dali
w to pojle siy wpychoł.
To gałęzie wiążące
w pniu słoje drzewa
są po to
by serce jego nie pękło
Tak myślał rzeźbiarz
stanąwszy do dzieła
ostrożnie wchodząc do wnętrza.
*
*
*